Komentarze: 1
Mam kurwa wszystkiego dosyć. Miałem iść spać ,ale po co ? By znów się obudzić i przeżyć jeszcze jeden szary dzień ,którego jedynym wesołym akcentem może być piwo i papierosy. By zmagać się z problemami codziennymi ,które mi wydają się kłopotami nie do ominięcia. Niby wszystko mam : młody ,zdrowy ,bez kłopotów z gotówką ,dobry w nauce ,z poczuciem humoru .. ale wewnątrz czuję pustkę. I przez to się staczam znowu palę ,nie golę się ,a najmilszą konwersacją z kolegą jest powiedzenie mu ,że jest zwykłym ,nic nie znaczącym gnojem. I tak siedzimy koło blokowiska z "fajkami" ,czasem z piwem i się bluzgamy. Jestem już stary ,w przedszkolu miałem w sobie ogromne pokłady szczęścia ,potem już było coraz gorzej. Te wakacje miną szybko i szaro ,potem znów jedynym impulsem każącym mi wykazywać jakąkolwiek aktywność będzie szkoła. Wiem ,że z tych moich dziecinnych problemów będę się za parę lat śmiał ,ale to pewnie dlatego ,bo wtedy będzie jeszcze gorzej. Kiedyś myślałem ,że wyjściem byłoby samobójstwo . Ale skąd mam wiedzieć ,że potem będzie lepiej poza tym jestem tchórzem i raczej się nie odważę...Ludzie różnie się uszczęśliwiają :religia (otumanianie się) ,alkohol (otumanianie się) ,szczęście życia codziennego (brak), osiągnięcia (brak). Już w podstawówce odczułem ,że jestem tym gorszym ,asem z WF-u nie byłem ,po nogę miałem po operacji wycięcia nowotworu (tego dresiarza co teraz mnie uczy WF-u też nie lubię) . Koniec podstawówki, początek liceum - wesołe czas nalewkowania ,palenia i bezsensownych rozmów. Wtedy odkryłem pustkę tego środowiska i własną pustkę. Więc może by się tak dostosować się do ogółu ? O.K. udało się .. i wtedy przestałem być sobą ,teraz już straciłem jakąkolwiek nadzieję na zmianę ,na lepsze życie. Ja już nie żyję ,ja trwam.
Koniec spowiedzi ,nie pomogło